niedziela, 18 marca 2012

księga nad księgami

To będzie krótki wpis. Chcę tylko polecić pewien filmik. Jest to konferencja o. Adama Szustaka o najważniejszej księdze Starego Testamentu, czyli o Pieśni nad pieśniami. Jest to taka współczesna interpretacja tej pieśni. Myślę, że Pieśń nad pieśniami zawiera treści uniwersalne. Polecam ją przede wszystkim tym osobom, które żyją aktualnie bez związku, ale dla tych w związkach też coś się znajdzie :) Mnie zainteresowała kwestia, czym powinien/powinna pachnieć przyszły mąż/przyszła małżonka :) O tym właśnie możemy dowiedzieć się z konferencji! :)

konferencja: "Pieśń nad pieśniami" od 2500 lat na szczytach list przebojów!

 

wtorek, 6 marca 2012

niewidzialna dłoń

Ostatnio na blogu szukam najlepszego sposobu wypowiedzi, próbuję różnych form. Dziś będzie bardzo prosto i szczerze. Wstałam dzisiaj pierwszy raz od dawna o godzinie 6:30, czyli okropnie wcześnie jak na mnie. I muszę przyznać, że było pięknie! Słońce świeciło wiosennie i chciało mi się żyć. Jadąc tramwajem układałam sobie notkę, która była bardzo uporządkowana. Pewnie teraz taka nie będzie, bo jestem już w dużo mniej spokojnym stanie ducha. Kolejne wydarzenia dnia powoli zmniejszały mój entuzjazm. To były drobne sprawy - to, że moich koleżanek z roku nie było na wykładach, że tramwaj mi uciekł sprzed nosa, że zdjęcie na formularzu na erasmusa się nie wydrukowało i nie mam pojęcia, co z tym zrobić, że w pracy się trochę najadłam wstydu. Aż dziwne, że na korytarzu udała mi się "akcja uśmiech". A czemu o tym wszystkim pisze? Bo to wszystko byłoby niczym, gdybym nie była w tym wszystkim sama, a przynajmniej tak się nie czuła. A teraz jeszcze ten mail i konsekwencje mojej nieprzemyślanej decyzji mnie wręcz rozwaliły.

Ostatnio wiele rozmyślam o typach temperamentów. D i E. dobrze o tym wiedzą, męczę je swoimi wywodami nieustannie ;) Zastanawiałam się dzisiaj, co z tą wiedzą zrobić, czy ona może mi posłużyć w jakimś dobrym celu. Bo ostatnio czuję się jakby trochę spaczona patrzeniem na ludzi pod tym kątem. Rozpoznaję temperamenty lub połączenia temperamentów u ludzi, których dobrze znam, i u ludzi, których dopiero poznaję. I przez to od razu wiem, że dany człowiek może mieć jedną ze złych czterech skłonności lub ich połączenie. Niektórzy są bardzo powolni i niezdecydowani jak ja, co mnie tym bardziej denerwuje. Są też osoby pod których okiem czuję się ciągle kontrolowana, bo ich perfekcyjne oko wszystko dostrzega. Inna grupa ludzi zawsze doskonale wie, jak się powinno myśleć i czuć, więc bardzo trudno im zrozumieć moje myśli i uczucia. A jeszcze inni tak uroczo nie dostrzegają tego, że rozmowa z nimi to często monolog i najczęściej sami 'najlepiej wiedzą' jak innych uszczęśliwić. Tak to w wielkim uproszczeniu wygląda. A może dobrze, że jestem tego świadoma? Może warto się zachwycić nad tym, że każdy z nas jest tak cudownie inny i nawet te wady, mają w sobie coś uroczego, bo często pozwalają przewidzieć pewne zachowania? Myślę, że warto się zachwycić się nad ich dobrymi cechami. Bo przecież ta pierwsza grupa ludzi emanuje takim wspaniałym spokojem, nigdy nie powodują konfliktów i są tak podobni do mnie, że doskonale ich rozumiem. Kolejna grupa to genialni słuchacze o bardzo głębokim życiu wewnętrznym, niezwykle wrażliwi. Często czuję się także członkiem tej grupy i myślę, że nie jest mi trudno ich zrozumieć. Ludzie z grupy trzeciej są oparciem, potrafią dosłownie wszystko załatwić, doskonale zorganizować, przy nich po prostu nic nie muszę ;) A Ci, których wymieniłam na końcu, gdziekolwiek są, przynoszą mnóstwo radości, nigdy nie pozwalają mi się nudzić, a tak często czuję płynące od nich niesamowite ciepło i troskę. Tyle na dziś o temperamentach. Jeszcze do nich wrócę na pewno, nie martwcie się ;)


A piosenką na dziś jest Niewidzialna dłoń. Dzięki Ci E.!
Genialny tekst, bo doskonale wyraża coś, co bardzo trudno wyrazić.


Dziś dobrze wiem, że 'niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie". Wiem o tym zbyt dobitnie. Ale dobrze o tym pamiętać. Wiem, skąd nadejdzie mi pomoc.

niedziela, 4 marca 2012

Marian i Felicjan

Chciałabym Wam przedstawić moich dwóch wiernych doradców i przyjaciół - Mariana i Felicjana. Spróbuję przytoczyć ich dzisiejszą wieczorną, a raczej nocną rozmowę. Marian i Felek żyją raczej w zgodzie, choć bardzo różnią się ich światopoglądy i rady na życie. Lubią prowadzić dyskusje, które są bardzo pasjonujące. Starają się nie popadać w konflikty i nie obrażać się na siebie.

M: Felku, martwię się bardzo o naszą U. Wybiła pierwsza w nocy, a ona wciąż siedzi przy komputerze. To nie rozsądne, przecież musi wstać o dziewiątej rano, w końcu o dziesiątej przychodzi N. Przekonaj proszę naszą U., żeby poszła nareszcie spać. W ogóle to nie podoba mi się ten jej rytm ostatnimi czasy, powinna wstawać wcześniej, a nie tak tracić dzień...

F: Maarian, wyluzuj, przecież nasza U. nie ma teraz nic do roboty!  W niedzielę U. powinna sobie odpocząć, zrelaksować się i nabrać sił na kolejny tydzień. Z resztą co za różnica, czy więcej ma porannego czy wieczornego życia??

M: Felicjanie, Ty jak zwykle mnie nie rozumiesz! Czy nie możesz tego pojąć, że nieregularny sen może być bardzo szkodliwy dla organizmu? Ja po prostu troszczę się o naszą U. A Ciebie to nic nie obchodzi, powiem bardzo brzydko - zwisa Ci to!

F: Oj Marianku, a od kiedy Ty tak strasznie wulgarnie się wyrażasz? A fe! Czuję, że już niedługo zaczniesz wypowiadać takie słowa jak "cholera" albo nawet "dupa". Świat się wali, hehe!

M: Felku, o czym Ty w ogóle do mnie mówisz? Ja Ci próbuję uświadomić konieczność regularnego snu i zdrowego trybu życia, a Ty mi tu o "dupie Maryny" opowiadasz! Opanuj się człowieku i posłuchaj, co Ci chcę przekazać. To bardzo ważne, ostatnio czytałem genialną książkę, o tym, że...

F: Hehe, powiedział to!  Powiedział "dupa"! Marian, Ty jesteś równy gość! Nie denerwuj się proszę na mnie, już możemy kontynuować rozmowę o śnie. Wybacz, musiałem Ci przerwać, bo ta "dupa Maryny" mnie poruszyła. To co przeczytałeś w tej książce??

M: Felku, zmarnowałeś szansę, na dziś koniec rozmowy. Jest 1:30!!!

F: Ojej, faktycznie, strasznie późno. A ja tak baaardzo lubię spaaać...

M: No właśnie. I tak U. niestety nie wyśpi się przez nas. Znów zawaliliśmy sprawę. Ehhh...

F: Marian nie przejmuj się, U. na pewno nam wybaczy! Zobaczysz. Dobrej nocy życzę! Niech Ci się przyśni musli orzechowe z mlekiem, które jutro zjemy na śniadanko :))

M: Oj Felek, Felek...

czwartek, 1 marca 2012

Ahoj Olo!

Na horyzoncie pojawił się Ołomuniec. Miasto, które w języku czeskim jest kobietą, a na imię jej Olomouc. Zaprzyjaźnieni mówią jej po prostu Olo ;) Chciałabym kiedyś też tak do niej (a raczej o niej) mówić. Dlaczego? A dlatego, że najprawdopodobniej spędzę tam około pięciu miesięcy mojego życia, a może nawet więcej. Czy to wczoraj pisałam, że chciałabym gdzieś, w czymś odnaleźć nadzieję? Życzenie się dzisiaj spełniło, już wiem, gdzie pojadę we wrześniu i będę na to z nadzieją, choć nie bez strachu, czekać. Ale mam w czym pokładać nadzieję, że tak się patetycznie wypowiem ;)

Zasłyszane o Olo:

"Piękne miasto. To taka mała Praga"
"Mam wielu dobrych przyjaciół z Ołomuńca, wszystkich lubię. I większość z nich to katolicy."
"Olo jest super. Jedź do Olo."
"Wszyscy znajomi, którzy mnie odwiedzali podczas Erasmusa w Ołomuńcu mówili, że to urokliwe miasto."
"Olo to czeski raj!"

***

Pojedu do Olo a koupím si kolo.
Heh.